wtorek, 31 lipca 2012

Historia nr. 1 część 2

Okeej, jest część druga ;D Na specjalne życzenie dla Weery ;** 
Podkład muzyczny;  http://www.youtube.com/watch?v=W8zwH_NoULQ   
 Miłego czytania. :)                                                                              ________________________________________________________________________________

Łukasz codziennie ją odwiedzał, przynosząc nie małe bukiety kwiatów i słodkości, które powodowały promienne uśmiechy na twarzy dziewczyny. Spędzał jak najwięcej czasu przy jej łóżku, by wynagrodzić w jakikolwiek sposób, to, co jej nieumyślnie zrobił. Zaczęli się dobrze dogadywać, i przestali wracać wspomnieniami do tamtego koszmarnego dnia, choć nie było łatwo bo wszystko, co otaczało Madzię jej o tym przypominało. Łukasz poświęcając całą uwagę i swój cenny czas blondynce, zaniedbał wszelkie kontakty i wieczorne wyjścia z Karolem na jakiekolwiek  imprezy. Nie chciał, by dziewczyna przez dłuższą chwilę przebywała sama na sali, w której towarzyszył jej jedynie nieustający dzwięk kroplówek, które ciągle dopływały do jej żył. W zasadzie każdy się już pewnie zorientował, że ich więzi stawały się coraz to silniejsze, nabierały mocy. Po upływie ok. 2-3 tygodni całe dotychczasowe 'szczęście' zniknęło. Sens codziennego wstawania rano, prawidłowego funkcjonowania czy nawet sens codziennego chodzenia do pracy Łukasza tak po prostu, bez niczego, z minuty na minutę zniknął, wszystko prysnęło jak bańka mydlana.
Jak co dzień chłopak poszedł do Magdy z kwiatami i uśmiechem na twarzy, ale już jej nie zastał na łóżku szpitalnym. Został tylko poinformowany przez przechodzącą obok pielęgniarkę, że dziewczyna była już w pełni sił, i na własną odpowiedzialność opuściła szpital z samego rana.
Łukasz nie miał z nią żądnego kontaktu,nie zdążyli wymienić się numerami telefonów czy adresami, nawet nie wiedział jak się dokładnie nazywa, gdyby chciał jej pomóc finansowo w potrzebnych jej rehabilitacjach. Załamał się... w jednej sekundzie czuł, że stracił wszystko bezpowrotnie, jednak poprosił Karola, bo miał jeszcze jakąś iskierkę nadziei, by pomógł mu ją odnaleźć , ale bez skutku. Każdy następny dzień był dla Łukasza kompletnie bezwartościowy. Nie słyszał już słodkiego śmiechu Madzi, a jej śliczne niebiesko-morskie tęczówki przestały go czarować. Wmawiał sobie, że właśnie tak musiało być, że to pewnie nie była ta jedyna, ale sam w to co mówił, nie wierzył. Smutek po utracie kontaktu z Magdą Karol pomagał przyjacielowi topić w butelkach (już nie kieliszkach, czy szklankach) alkoholu. Nie pomagało to wcale Łukaszowi, owszem, przestawało go to dręczyć na kilka godzin, ale wszystko z powrotem, ze zdwojoną siłą powracało. Łukasz ze strony przyjaciela spodziewał się bardziej skutkującej pomocy. Karol by poprawić nastrój przyjaciela pewnego wieczoru zabrał go do klubu, by w końcu zainteresował się kimś innym, i wybił sobie w końcu z głowy dziewczynę, która mu spieprzyła. Los okazał się jednak łaskawy, i znowu postawił ich sobie na drodze. Łukasz, wychodząc z klubu, w którym przebywał razem z przyjacielem, przez przypadek wpadł na blondynkę, która go obdarowała śnieżnobiałym uśmiechem. Stał wmurowany patrząc na nią z niedowierzaniem. Patrzył dłuższa chwilę, i nadal nie mógł uwierzyć własnym oczom, że to właśnie TA dziewczyna stoi teraz przed nim.

2 komentarze: